środa, 27 marca 2013

Rozdział 1



-Sakura-chan, wiesz, że musisz zachować spokój i pozostać w obrębie pieczęci ? – ciepły głos przyjaciela przetoczył się przez gęste powietrze i dotarł do moich uszu. To o co mnie zapytano było dla mnie proste i zrozumiałe. W końcu na tej misji  występuję w charakterze medyka. A z tego względu to o Nas dbano najbardziej. Każda znajdująca  się osoba na tej polanie była świadoma potęgi i siły wroga. Niewykluczone, że ktoś dziś nie wróci do domu.


-Tak Naruto, wiem. – zwróciłam twarz ku niemu i posłałam uśmiech. Na początku spojrzał na mnie podejrzliwie, jednak już po chwili uśmiechał się tak samo jak ja.

Naruto był bardzo pogodną osobą. Jego uśmiech, a do tego blond włosy i niebieskie oczy, sprawiały, że człowiek nabierał chęci do życia. Dosłownie rzecz biorąc, był naładowany pozytywną energią, która przechodziła na Ciebie po bliższym kontakcie.  Naruto nie był  zbyt inteligentny, lecz jego poczucie humoru i pogoda ducha uzupełniały wszelkie braki. Bezpieczeństwo wioski, mieszkańców, przyjaciół  i moje stawiał wyżej niż swoje własne. Pogodny, troskliwy chłopka, idący prosto przed siebie, podnoszący się za każdym upadkiem   i ślepo zapatrzony w złudne nadzieje. Taki właśnie był mój Naruto. Nasz Naruto.

-Boisz się Sakura  ?- dobiegło mnie kolejne pytanie. Zdziwiona i zdezorientowana spojrzałam na niego. Przygaszonym wzrokiem spoglądał w moje oczy.- Bo ja tak. Boję się, że gdy już tu będzie, mogę Go nie poznać, że będzie zupełnie kimś innym. Kimś kogo nie znam.- słuchając wypowiedzi kompana, doszła do mnie pewna myśl, że właśnie już tak jest. Spuściłam więc wzrok. Nie zniosłabym mieszanki emocji, która wtargnie na twarz chłopaka. Wzięłam oddech i lekko zacisnęłam pięści.

-Naruto, ale tak już jest. On nie jest już tą samą osobą.- z trudem wypowiadałam te zdania. Jednak nie mogłam go wiecznie okłamywać i grać.- Już ostatnim razem, gdy Go widzieliśmy nie był sobą. Naruto zrozum. On stał się naszym wrogiem, nie jest już naszym przyjacielem.-  ostatnie zdanie z dziwną gładkością przeszło, przez moje gardło. Miękko i bez problemu, wyślizgnęło się z moich ust, niczym jadowita żmija. Ale jak to jadowite żmije- są jadowite. Tak samo było z moją wypowiedzią. Słowa zatruwały umysł blondyna. Walczył, aby tylko nie dopuścić tych słów do siebie. Bronił się rękoma i nogami by prawda nie spojrzała mu w oczy.

-Przestań.- zachrypnięty, ostry ton głosu przyjaciela. Ten sam, a jednak tak bardzo nie podobny.- Przestań chrzanić takie głupoty, Sakura. Doskonale wiesz, że zbłądził a Naszym zadaniem jest mu pomóc.

-Ale On nie chce pomocy. On nie chce niczego, nikogo. W tym momencie zapatrzony jest tylko w zemstę. Co gorsza zemstę na wiosce. Naszej Wiosce, zapomniałeś ?

-Doskonale pamiętam, jednak trwam w przekonaniu, że przyjacielowi trzeba wybaczyć.- wypowiadając to obrócił się całym ciałem do mnie. Ja zrobiłam to samo. Popatrzył na mnie, chwycił moje dłonie i przytknął je do klatki piersiowej. Czułam jego ciepło, bicie serca. Przepiękna muzyka dla mojego ciała. Miałam wtedy świadomość, że jest przy mnie, cały i zdrowy. Wiedziałam, że żyje.- Damy radę. Zapamiętaj sobie te dzień. To dziś wszyscy razem wrócimy do domu.- mimo, że nie wierzyłam w wypowiedziane słowa, uśmiechnęłam się.

-Jesteś tak bardzo naiwny, Naruto.-  to były ostatnie słowa, które na spokojnie skierowałam do chłopaka.
                                                                                    ***
-Jak sytuacja z czwartym oddziałem Anbu? – w pośpiechu przemierzałam drogę pomiędzy  leżącymi ludźmi. Jak najszybciej starałam dostać się do wcześniej wspomnianego oddziału. Wkoło znajdowało się wielu medyków. Pospiesznie leczyli, wszystkich zdolnych do walki. Za mną podążała młoda medyczka. Pokrótce zdawała mi raport.

-Oddział jedenasty nie powrócił cały. Obecni członkowie mają rany zewnętrzne. Żadnych poważnych obrażeń. Natomiast oddział ósmy…

-Nie obchodzi mnie oddział jedenasty i ósmy. Pytałam o oddział czwarty.- zirytowałam się niekompetencją dziewczyny. Spojrzałam na nią. Przestraszona wpatrywała się w moją osobę. Sapnęłam.-Następnym razem gdy zadaję jakieś pytanie to na nie odpowiedz, dobrze ?

-Hai! – wykrzyknęła cicho i spuściła wzrok. Co za dziewczyna. Zwracam jej uwagę na temat zadawania i odpowiadania na pytania,  a ona lekceważy pytanie z przed pięciu sekund. Starłam się nie denerwować. Na spokojnie zadałam pytanie.

-Tak więc, jaka sytuacja z oddziałem czwartym ? – kunoichi przewertowała trzymane papiery. Wyciągnęła 
jedną kartkę i zaczęła czytać.

-Poważne obrażenia zewnętrzne jak i wewnętrzne. Rany kłute, cięte i szarpane. Wymagana pilna konsultacja medyka.  Grupa niezdolna do walki.

-Prowadź mnie do nich.- zażądałam. Dziewczyna w pospiechu przebiegła przede mnie, i skierowała się na tyły bariery ochronnej. Z daleka można już było dostrzec zamieszanie wkoło trójki leżącej na ziemi. Gdy ich dostrzegłam przyspieszyłam kroku. Będą już na miejscu spojrzałam na o wiele młodszych medyków ode mnie. Jednemu z nich nakazałam, aby poszedł zająć się oddziałem jedenastym i ósmym. Sama natomiast podeszłam do nieprzytomnego bruneta. Kątem oka spostrzegłam, leżącą nieopodal dziewczynę. Hinata. Była przytomna, jednak spoczywała w bezruchu. Nie obchodziło ją to co działo się wkoło. Postanowiłam skoncentrować się na moim pacjencie. Dłońmi delikatnie badałam wszystkie kości, w celu wykrycia tych złamanych. Natrafiłam na takie dwie. Od razu je uleczyłam. Później zaczęłam sprawdzanie organów wewnętrznych. Stwierdzając, że nic nie wymaga pilnej interwencji podniosłam się z zamiarem odejścia i przebadania Hinaty. Drogę zastąpił mi jednak jakiś medyk.

-Sakura-san, mam do Ciebie prośbę. Czy mogłabyś sprawdzić, czy w jego ciele nie krąży jakakolwiek trucizna. Od jego kompana z drużyny dowiedzieliśmy się, że zachowywał się dość dziwnie.- spojrzałam na nieprzytomnego Kibę.

-Dziwnie znaczy jak? Wiadomo coś więcej na ten temat ?

-Tak dokładnie to nie. Shino-san powiedział jedynie, że Kiba-san po skończonej walce zaczął majaczyć.

-Dziękuje, że mnie o tym poinformowałeś.- ponownie ukucnęłam, aby raz jeszcze sprawdzić stan chłopaka. Faktycznie, znajdowała się tam trucizna jednak nie zagrażała życiu. Podałam tylko ziołowe lekarstwo i przeszłam do dziewczyny. Z nią było o wiele gorzej. Drobne, kobiece ciało, gęsto pokryte czerwonymi ranami. Już na pierwszy rzut oka stwierdziłam, złamanie dwóch kończyn górnych i jednej dolnej. Kierując się wyżej natrafiłam na przerażająco białe oczy. Z kącika ust, po mlecznej skórze dziewczyny toczył się mały strumyczek krwi. Dziewczyna widząc mnie uśmiechnęła się. Odwzajemniłam  gest.  Po chwili rozpoczęłam leczenie. Hinata w dalszym ciągu leżałam nieruchomo. Wykonując wszystkie czynności, które do mnie należą, spostrzegłam minimalny ruch warg. Skierowałam tam swoje spojrzenie. Kunoichi uparcie poruszała wargami próbując wydobyć z siebie jakiekolwiek dźwięki. Zdrową już ręką, chwyciła moją dłoń. Zrozumiałam, że próbuje przekazać mi coś ważnego. Dlatego, z pomocą kilku innych medyków, podniosłam ją do siadu.  Zwilżoną szmatką przetarłam zakrwawioną i spoconą twarz; włosy odgarnęłam za ucho. Jednemu z chłopaków poleciłam, aby przyniósł pojemnik z wodą. Po chwili w mojej ręce znalazła się mała buteleczka z napojem.  Pośpiesznie ją odkręciłam i przystawiłam do ust spragnionej dziewczyny. Ona czując zimno na ustach otworzyła je szerzej i pozwoliła, aby ciecz spłynęła powoli, wgłąb organizmu. Po spożyciu całej butelki, odetchnęła. Odchrząknęła i zwróciła się do mnie.

-Dziękuje, Sakura-san.- zamilkła na chwilę.- Sakura-san czy możemy  porozmawiać? Ale na osobności.- tutaj spojrzała na otaczających nas medyków. Oni rozumiejąc aluzję pośpiesznie oddalili się od nas.- Musisz pomóc Naruto. On został tam sam. Nie ma nikogo do pomocy. A On też tam był. Mimo wszystko, nawet Naruto nie da im rady .- rozhisteryzowana wyrzucała z siebie wszystko co przyszło jej na myśl.

W mojej głowie  zachowała się jedna istotna informacja. „On też tam był”. Nie miałam wątpliwości o kim mowa.

Spojrzałam na dziewczynę i ścisnęłam jej dłoń. Pomogłam jej położyć się na powrót. Sama natomiast wstałam i odeszłam bez słowa. Mijana przez innych medyków dążyłam do najbardziej wychylonego na północ punktu bariery. Szłam w dość szybkim tempie. W pewnym momencie ktoś mnie nawet zawołał, ale ja nie zwróciłam na to uwagi. Gdy byłam już prawie przy granicy bariery, w biegu ściągnęłam biały fartuch. Odrzuciłam go za siebie. Zwróciło to uwagę jednego z medyków.

-Sakura-san, co panienka zamierza …- dalszej części wypowiedzi nie usłyszałam. Znajdowałam się już poza barierą.

Nie czekając na nic ruszyłam na spotkanie z przyjaciółmi.
                                                                             

 ***

Droga zajęła mi dość sporo.  Biegłam ponad trzydzieści minut. Trochę wyczerpana przystanęłam pomiędzy drzewami. Z kabury wygrzebałam tabletkę energetyczną i  czym prędzej włożyłam ją do ust. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim organizmie, czułam się jakbym dopiero co wstała. Po chwili odpoczynku, wolnym krokiem , kierowałam się na skraj otaczającego mnie lasu.

Kilka minut później stałam na krawędzi. Cień dawany przez drzewa zderzał się z promieniami słonecznymi nieopodal mnie. Nie mogąc wytrzymać napięcia i ciekawości zbliżyłam się  jeszcze bardziej. Wtedy dostrzegłam ich sylwetki. Stali na środku zniszczonej polanki, patrzyli się na siebie dumnie wypinając pierś przed siebie. Z samego początku wzrok skierowałam na Naruto. Stwierdziłam, że jest w dobrym stanie. Później mój wzrok spoczął na drugiej osobie. Ta była w znacznie gorszym stanie. Potargane ubrania, zakrwawiona ręka, a także krew sącząca się z jego oka.

Widząc tą drugą postać przelało się przeze mnie wiele sprzecznych emocji.  Jedna moja strona cieszyła się i radowała na Jego widok. Druga natomiast skłaniała mnie do tego, abym jak najszybciej pozbyła się ów osobnika. Wiedza na temat co wyczyniał w przeszłości odrzucała mnie do tego stopnia, że mogłabym zwymiotować.

Stojąc na krawędzi cienia, czając się za drzewami, obserwowałam.


Młodzi mężczyźni stali dalej bez ruchu. Każdy z nich czekał na ruch przeciwnika, jednak żaden nie kwapił się do jego wykonania. W końcu czarnowłosy chłopak, zirytowany czekaniem, z pochwy umocowanej na jego biodrze, wyciągnął katanę. Broń zabłysła w kontakcie ze słońcem, a raczej jego promieniami. Mocniej pochwycił rękojeść i przygotował się do natarcia. Skumulował czakrę  w stopach i odbił się od podłoża. Blondyn szybkim ruchem wyciągnął małego kunai’a i przyjął pozycję obronną. Dźwięk ocieranego o siebie metalu rozszedł się po okolicy. Obydwoje ponownie odskoczyli na bezpieczną odległość. Jednak tym razem, mieli zamiar spotkać się w inny sposób. Każdy z nich formował pieczęci do odpowiedniej techniki.  Przyjęli pozycję do ataku,  lecz  w natarciu na siebie przerwała im drobna postać stojąca pomiędzy nimi.


Widząc identyczną sytuację,  jak sprzed lat, bez zastanowienie ruszyłam przed siebie. W momencie, gdy ponownie mieli na siebie ruszyć, stanęłam pomiędzy nimi. Obrócona tyłem do Naruto spoglądałam na osobę stojącą przede mną. Chwilowe oszołomnie właśnie schodziło z jego twarzy. Spojrzał na moją osobę, a jego technika została dezaktywowana.  To samo zrobiła osoba za moimi plecami.

-Sakura, oszalałaś? Przecież mówiłem Ci, że masz nie ruszać się po za obręb bariery, tak ?- nie zwracałam uwagi na to co mówi. W danym momencie potrafiłam  tempo wpatrywać się w osobę stojącą przede mną. Tak jak za pierwszym razem, gdy go ujrzałam, emocje przelały się przez moje ciało. Wstrząsnął mną dreszcz.Rozłożone ręce opadły na boki. A ja, nie kontrolując swoich ruchów, poruszyłam się w przód. Wykonywałam drobne kroczki, nie dawały one żadnej wizualnej różnicy w moim położeniu. – Sakura?

Posuwałam się na przód. Czarnowłosy mężczyzna ponownie wyciągnął katanę z pochwy, spiął mięśnie i ruszył w moim kierunku. Zatrzymałam się. Stałam i bezczynnie czekałam na to co zaraz nastąpi. Przez ten krótki czas mogłam podziwiać jego ciało wprawione w ruch, smoliste włosy i węglowe oczy, które już po chwili zmaterializowały się kilka centymetrów przed moją twarzą.

Na szyi poczułam mocy, duszący uściski. Dłoniom uchwyciłam nadgarstek oprawcy. Jednak nie po to by go odciągnąć. Chciałam po prostu go poczuć. Otworzyłam buzię by zaczerpnąć powietrza. Wleciała go jednak mała ilość. Za bardzo się tym nie przejęłam. Spokojna zwróciłam wzrok na przyjaciela. I wtedy poczułam chłód jego miecza na mojej szyi. Moje oczy rozwarły się na moment, a dłoń spoczywająca na jego kończynie, zacisnęła  mocniej.

 Przecież była świadoma, że to nastąpi.

-Nie boję się.- chłopak zdezorientowany spojrzał na mnie.- Nie boję się Ciebie. Nie boję się, także śmierci z Twojej ręki. Jeżeli to sprawi, że choć trochę będziesz szczęśliwy, to nie lękam się tego.- jego dłoń mocniej zacisnęła się wokół mojej szyi.-Chcę, abyś był szczęśliwy i zrobię wszystko. Nawet mogę zginąć. Ale obiecaj, że po tym czego dokonasz będziesz choć trochę szczęśliwy. Bo to jedyne, czego pragnę. Pragnę jedynie Twojego szczęścia Sasuke.

Po wypowiedzeniu tych słów, chłopak cofnął dłoń w której dzierżył miecze. Puścił, także moje gardło. Stanął naprzeciwko mnie, uniósł katanę. Jej ostry szpikulec umieścił pod moją brodą. Czułam jak ostrze drażni moją skórę. Wyczuwałam też mój lekko przyspieszony puls.

-A więc niech się stanie.- wypowiedziane słowa  zadudniły mi w głowie. Wiedziałam, że zaraz zginę, z ręki osoby, którą kochałam. Jednak ta myśl napawała mnie jakimś dziwnym rodzajem szczęścia. Byłam szczęśliwa z faktu, że moja śmierć może spełnić moje pragnienie. Uśmiechnęłam się.-Dziękuje Sakura.- a później słyszałam już tylko rozpaczliwy krzyk Naruto.


***
Uff, to jest najdłuższy tekst jakikolwiek  w życiu stworzyłam. Dobrnęłam do końca rozdziału. Przyznaję, że ja jestem zadowolona z tej notki. Zamieściłam w niej wszystko to co chciałam.
Korzystając z okazji chciałam bardzo serdecznie podziękować moim przyjaciółkom. Oli i Karolinie. To one jako pierwsze zostały poinformowane o mojej działalności. Dziękuje za Wasze słowa, które dodały mi bardzo, ale to bardzo dużo sił, by napisać ten rozdział. Przez Waszą "wiarę" we mnie zyskałam kolejny powód by pisać- muszę udowodnić Wam, że się nie wykruszę po dwóch rozdziałach. Kocham Was<3


4 komentarze:

  1. Fajnie się zapowiada.
    Zapraszam do mnie
    Obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no...ciekawie się zapowiada. Wybrałaś sobie bardzo trudny temat, z powodu tego, że było już tak wiele blogów o świecie shinobi i prawie wszystko już zostało powiedziane w tym temacie. Ta ostatnia scena z tego rozdziału jest bardzo podobno do rozdziału z bloga Nikumu :) Nie żebym posądzała cię o plagiat, tylko mówię, że trudno jest być oryginalnym w tym temacie. Jednakże mam nadzieję, że ty wymyśliłaś coś nowatorskiego :)
    Podoba mi się twój styl. Gładko i miło się czytało twoje dość krótkie, ale ciekawe rozdziały. Zdradzę ci, że zyskałaś we mnie czytelniczkę. Niestety jak to ja, muszę się czegoś przyczepić. Znalazłam kilka błędów, zjedzonych literek. Każdemu się to zdarza.
    Zastanawia mnie gdzie i dlaczego nasi bohaterowie się biją. Nigdzie nie wytłumaczyłaś tego. Wspomniałaś tylko o Sasuke, ale nie powiedziałaś czy on zaatakował Konohę, czy to Konoha zaatakowała jego. Postaraj się to wytłumaczyć w przyszłych rozdziałach. Taka mała rada ode mnie.
    Czy Sasuke zabiję Sakurę? Pewnie nie, bo to chyba ona jest główną bohaterką, prawda? Jestem ciekawa, jak to rozwiniesz w drugim rozdziale. Będę go oczekiwać z niecierpliwością. Mam nadzieje, że ukarzę się już wkrótce :D
    Pozdrawiam, Miliko.
    (ss-zyjac-przeszloscia.blogspot.com)
    PS. Mam prośbę. Wyłącz weryfikacje obrazkową, bo jest denerwująca:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok, a więc lecimy od początku....
    "Sakura-chan, wiesz, że musisz zachować spokój i pozostać w obrębie pieczęci ? – ciepły głos przyjaciela przetoczył się przez gęste powietrze i dotarł do moich uszu." - Kiedy kończysz dialog nowym zdaniem, zaczynasz go z dużej litery. "Ciepły głos przyjaciela(...)" nie ma nic wspólnego ze sposobem, w jaki on mówił. Zupełnie inna sytuacja byłaby, gdybyś napisała " - powiedział przyjaciel ciepłym głosem".
    "A z tego względu to o Nas dbano najbardziej." - Nie lepiej byłoby "Z tego względu najbardziej dbano o nas"? I znowu to, na co wcześniej zwróciłam uwagę. "nas" małą literką.
    "Niewykluczone, że ktoś dziś nie wróci do domu." - zmiana czasu. Piszesz w przeszłym, prawda?
    "-Tak Naruto, wiem. – zwróciłam twarz ku niemu i posłałam uśmiech." - Kochane przecinki. "- Tak, Naruto. Wiem. - Zwróciłam twarz ku(...)". Tak byłoby lepiej.
    " Jego uśmiech, a do tego blond włosy i niebieskie oczy, sprawiały, że(...)" - "Jego uśmiech, a do tego blond włosy i niebieskie oczy sprawiały, że..." - Bez jednego przecinka ;)
    "przechodziła na Ciebie po bliższym kontakcie. " - "ciebie". Nie używamy form grzecznościowych. Pamiętam, że kiedyś też to robiłam...
    Są to rzeczy, które wyłapałam z pierwszych trzech akapitów. Proszę, nie przyjmij tego jako kąśliwych uwag lub mojej nieuprzejmości. Po prostu pragnę pomóc, a doskonale pamiętam, jak mi w ten sposób ukazywano moje potknięcia. Jako taką moją końcową radę, dam Ci pewną wskazówkę: poczytaj trochę o poprawności zapisu dialogów. Uwierz mi, wiele osób ma z tym problem, tak samo jak z interpunkcją. Ja, np. ciągle się uczę, dlatego poniekąd też nie powinnam zwracać Ci uwagi. Gomene~
    Teraz może przejdę już do fabuły. Po pierwsze chciałam Ci pogratulować tego, w jak doskonały sposób udało Ci się oddać charaktery postaci. Naruto jest taki, jakiego znam i pamiętam z mangi, Sakura także, chociaż widzę, że nieco ją rozbudowałaś, jeśli chodzi o jej przemyślenia i uczucia. Zapewne nie było to łatwe zadanie. Sasuke także wydaje mi się dosyć podobny do oryginału, dlatego będę z ciekawością obserwować dalszy rozdział.
    Co tam dalej... Acha, no właśnie... Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego niektóre rzeczy nie zostały wyjaśnione... Czyżbyś od razu przyjęła, że czytelnicy skojarzą wszystko z mangą? Otóż, kochana, najlepiej jest wszystko mieć na papierze, że tak to nazwę. Staraj się tłumaczyć wszystko, co ma nastąpić lub co już było, aby rozjaśnić sytuację.

    Cóż, to tyle... Biorę się za następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w Twoim opowiadaniu *.*! Jest wspaniały, taki trzymający w napięciu co się wydarzy dalej. A to jak Sakura chciała aby Sasuke ją zabił po to aby był szczęśliwy to aż nie mam słów jak to opisać <3333333 Wszystko jej po prostu wspaniałe :DD Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń