-Sakura-chan, wiesz, że musisz zachować spokój i pozostać w obrębie
pieczęci ? – ciepły głos przyjaciela przetoczył się przez gęste powietrze i
dotarł do moich uszu. To o co mnie zapytano było dla mnie proste i zrozumiałe. W
końcu na tej misji występuję w
charakterze medyka. A z tego względu to o Nas dbano najbardziej. Każda
znajdująca się osoba na tej polanie była
świadoma potęgi i siły wroga. Niewykluczone, że ktoś dziś nie wróci do domu.
-Tak Naruto, wiem. – zwróciłam twarz ku niemu i posłałam
uśmiech. Na początku spojrzał na mnie podejrzliwie, jednak już po chwili uśmiechał
się tak samo jak ja.
Naruto był bardzo pogodną osobą. Jego uśmiech, a do tego
blond włosy i niebieskie oczy, sprawiały, że człowiek nabierał chęci do życia. Dosłownie
rzecz biorąc, był naładowany pozytywną energią, która przechodziła na Ciebie po
bliższym kontakcie. Naruto nie był zbyt inteligentny, lecz jego poczucie humoru
i pogoda ducha uzupełniały wszelkie braki. Bezpieczeństwo wioski, mieszkańców, przyjaciół
i moje stawiał wyżej niż swoje własne. Pogodny,
troskliwy chłopka, idący prosto przed siebie, podnoszący się za każdym upadkiem
i ślepo zapatrzony w złudne nadzieje. Taki
właśnie był mój Naruto. Nasz Naruto.
-Boisz się Sakura ?-
dobiegło mnie kolejne pytanie. Zdziwiona i zdezorientowana spojrzałam na niego.
Przygaszonym wzrokiem spoglądał w moje oczy.- Bo ja tak. Boję się, że gdy już
tu będzie, mogę Go nie poznać, że będzie zupełnie kimś innym. Kimś kogo nie
znam.- słuchając wypowiedzi kompana, doszła do mnie pewna myśl, że właśnie już
tak jest. Spuściłam więc wzrok. Nie zniosłabym mieszanki emocji, która wtargnie
na twarz chłopaka. Wzięłam oddech i lekko zacisnęłam pięści.
-Naruto, ale tak już jest. On nie jest już tą samą osobą.- z
trudem wypowiadałam te zdania. Jednak nie mogłam go wiecznie okłamywać i grać.-
Już ostatnim razem, gdy Go widzieliśmy nie był sobą. Naruto zrozum. On stał się
naszym wrogiem, nie jest już naszym przyjacielem.- ostatnie zdanie z dziwną gładkością przeszło,
przez moje gardło. Miękko i bez problemu, wyślizgnęło się z moich ust, niczym jadowita
żmija. Ale jak to jadowite żmije- są jadowite. Tak samo było z moją
wypowiedzią. Słowa zatruwały umysł blondyna. Walczył, aby tylko nie dopuścić
tych słów do siebie. Bronił się rękoma i nogami by prawda nie spojrzała mu w
oczy.
-Przestań.- zachrypnięty, ostry ton głosu przyjaciela. Ten
sam, a jednak tak bardzo nie podobny.- Przestań chrzanić takie głupoty, Sakura.
Doskonale wiesz, że zbłądził a Naszym zadaniem jest mu pomóc.
-Ale On nie chce pomocy. On nie chce niczego, nikogo. W tym
momencie zapatrzony jest tylko w zemstę. Co gorsza zemstę na wiosce. Naszej Wiosce,
zapomniałeś ?
-Doskonale pamiętam, jednak trwam w przekonaniu, że przyjacielowi
trzeba wybaczyć.- wypowiadając to obrócił się całym ciałem do mnie. Ja zrobiłam
to samo. Popatrzył na mnie, chwycił moje dłonie i przytknął je do klatki
piersiowej. Czułam jego ciepło, bicie serca. Przepiękna muzyka dla mojego
ciała. Miałam wtedy świadomość, że jest przy mnie, cały i zdrowy. Wiedziałam,
że żyje.- Damy radę. Zapamiętaj sobie te dzień. To dziś wszyscy razem wrócimy
do domu.- mimo, że nie wierzyłam w wypowiedziane słowa, uśmiechnęłam się.
-Jesteś tak bardzo naiwny, Naruto.- to były ostatnie słowa, które na spokojnie
skierowałam do chłopaka.
***
-Jak sytuacja z czwartym oddziałem Anbu? – w pośpiechu
przemierzałam drogę pomiędzy leżącymi
ludźmi. Jak najszybciej starałam dostać się do wcześniej wspomnianego oddziału.
Wkoło znajdowało się wielu medyków. Pospiesznie leczyli, wszystkich zdolnych do
walki. Za mną podążała młoda medyczka. Pokrótce zdawała mi raport.
-Oddział jedenasty nie powrócił cały. Obecni członkowie mają
rany zewnętrzne. Żadnych poważnych obrażeń. Natomiast oddział ósmy…
-Nie obchodzi mnie oddział jedenasty i ósmy. Pytałam o
oddział czwarty.- zirytowałam się niekompetencją dziewczyny. Spojrzałam na nią.
Przestraszona wpatrywała się w moją osobę. Sapnęłam.-Następnym razem gdy zadaję
jakieś pytanie to na nie odpowiedz, dobrze ?
-Hai! – wykrzyknęła cicho i spuściła wzrok. Co za
dziewczyna. Zwracam jej uwagę na temat zadawania i odpowiadania na
pytania, a ona lekceważy pytanie z przed
pięciu sekund. Starłam się nie denerwować. Na spokojnie zadałam pytanie.
-Tak więc, jaka sytuacja z oddziałem czwartym ? – kunoichi przewertowała
trzymane papiery. Wyciągnęła
jedną kartkę i zaczęła czytać.
-Poważne obrażenia zewnętrzne jak i wewnętrzne. Rany kłute,
cięte i szarpane. Wymagana pilna konsultacja medyka. Grupa niezdolna do walki.
-Prowadź mnie do nich.- zażądałam. Dziewczyna w pospiechu przebiegła
przede mnie, i skierowała się na tyły bariery ochronnej. Z daleka można już
było dostrzec zamieszanie wkoło trójki leżącej na ziemi. Gdy ich dostrzegłam
przyspieszyłam kroku. Będą już na miejscu spojrzałam na o wiele młodszych
medyków ode mnie. Jednemu z nich nakazałam, aby poszedł zająć się oddziałem
jedenastym i ósmym. Sama natomiast podeszłam do nieprzytomnego bruneta. Kątem
oka spostrzegłam, leżącą nieopodal dziewczynę. Hinata. Była przytomna, jednak
spoczywała w bezruchu. Nie obchodziło ją to co działo się wkoło. Postanowiłam skoncentrować
się na moim pacjencie. Dłońmi delikatnie badałam wszystkie kości, w celu
wykrycia tych złamanych. Natrafiłam na takie dwie. Od razu je uleczyłam. Później
zaczęłam sprawdzanie organów wewnętrznych. Stwierdzając, że nic nie wymaga
pilnej interwencji podniosłam się z zamiarem odejścia i przebadania Hinaty. Drogę
zastąpił mi jednak jakiś medyk.
-Sakura-san, mam do Ciebie prośbę. Czy mogłabyś sprawdzić,
czy w jego ciele nie krąży jakakolwiek trucizna. Od jego kompana z drużyny
dowiedzieliśmy się, że zachowywał się dość dziwnie.- spojrzałam na nieprzytomnego Kibę.
-Dziwnie znaczy jak? Wiadomo coś więcej na ten temat ?
-Tak dokładnie to nie. Shino-san powiedział jedynie, że Kiba-san po skończonej walce zaczął majaczyć.
-Dziękuje, Sakura-san.- zamilkła na chwilę.- Sakura-san czy możemy porozmawiać? Ale na osobności.- tutaj spojrzała na otaczających nas medyków. Oni rozumiejąc aluzję pośpiesznie oddalili się od nas.- Musisz pomóc Naruto. On został tam sam. Nie ma nikogo do pomocy. A On też tam był. Mimo wszystko, nawet Naruto nie da im rady .- rozhisteryzowana wyrzucała z siebie wszystko co przyszło jej na myśl.
W mojej głowie zachowała się jedna istotna informacja. „On też tam był”. Nie miałam wątpliwości o kim mowa.
-Tak dokładnie to nie. Shino-san powiedział jedynie, że Kiba-san po skończonej walce zaczął majaczyć.
-Dziękuje, że mnie o tym poinformowałeś.- ponownie
ukucnęłam, aby raz jeszcze sprawdzić stan chłopaka. Faktycznie, znajdowała się
tam trucizna jednak nie zagrażała życiu. Podałam tylko ziołowe lekarstwo i
przeszłam do dziewczyny. Z nią było o wiele gorzej. Drobne, kobiece ciało,
gęsto pokryte czerwonymi ranami. Już na pierwszy rzut oka stwierdziłam,
złamanie dwóch kończyn górnych i jednej dolnej. Kierując się wyżej natrafiłam
na przerażająco białe oczy. Z kącika ust, po mlecznej skórze dziewczyny toczył
się mały strumyczek krwi. Dziewczyna widząc mnie uśmiechnęła się. Odwzajemniłam
gest.
Po chwili rozpoczęłam leczenie. Hinata w dalszym ciągu leżałam
nieruchomo. Wykonując wszystkie czynności, które do mnie należą, spostrzegłam
minimalny ruch warg. Skierowałam tam swoje spojrzenie. Kunoichi uparcie
poruszała wargami próbując wydobyć z siebie jakiekolwiek dźwięki. Zdrową już
ręką, chwyciła moją dłoń. Zrozumiałam, że próbuje przekazać mi coś ważnego. Dlatego,
z pomocą kilku innych medyków, podniosłam ją do siadu. Zwilżoną szmatką przetarłam zakrwawioną i
spoconą twarz; włosy odgarnęłam za ucho. Jednemu z chłopaków poleciłam, aby
przyniósł pojemnik z wodą. Po chwili w mojej ręce znalazła się mała buteleczka
z napojem. Pośpiesznie ją odkręciłam i przystawiłam
do ust spragnionej dziewczyny. Ona czując zimno na ustach otworzyła je szerzej
i pozwoliła, aby ciecz spłynęła powoli, wgłąb organizmu. Po spożyciu całej
butelki, odetchnęła. Odchrząknęła i zwróciła się do mnie.
-Dziękuje, Sakura-san.- zamilkła na chwilę.- Sakura-san czy możemy porozmawiać? Ale na osobności.- tutaj spojrzała na otaczających nas medyków. Oni rozumiejąc aluzję pośpiesznie oddalili się od nas.- Musisz pomóc Naruto. On został tam sam. Nie ma nikogo do pomocy. A On też tam był. Mimo wszystko, nawet Naruto nie da im rady .- rozhisteryzowana wyrzucała z siebie wszystko co przyszło jej na myśl.
W mojej głowie zachowała się jedna istotna informacja. „On też tam był”. Nie miałam wątpliwości o kim mowa.
Spojrzałam na dziewczynę i ścisnęłam jej dłoń. Pomogłam jej
położyć się na powrót. Sama natomiast wstałam i odeszłam bez słowa. Mijana przez
innych medyków dążyłam do najbardziej wychylonego na północ punktu bariery. Szłam
w dość szybkim tempie. W pewnym momencie ktoś mnie nawet zawołał, ale ja nie
zwróciłam na to uwagi. Gdy byłam już prawie przy granicy bariery, w biegu
ściągnęłam biały fartuch. Odrzuciłam go za siebie. Zwróciło to uwagę jednego z
medyków.
-Sakura-san, co panienka zamierza …- dalszej części
wypowiedzi nie usłyszałam. Znajdowałam się już poza barierą.
Nie czekając na nic ruszyłam na spotkanie z przyjaciółmi.
Nie czekając na nic ruszyłam na spotkanie z przyjaciółmi.
***
Droga zajęła mi dość sporo. Biegłam ponad trzydzieści minut. Trochę wyczerpana
przystanęłam pomiędzy drzewami. Z kabury wygrzebałam tabletkę energetyczną
i czym prędzej włożyłam ją do ust. Przyjemne
ciepło rozeszło się po moim organizmie, czułam się jakbym dopiero co wstała. Po
chwili odpoczynku, wolnym krokiem , kierowałam się na skraj otaczającego mnie
lasu.
Kilka minut później stałam na krawędzi. Cień dawany przez
drzewa zderzał się z promieniami słonecznymi nieopodal mnie. Nie mogąc
wytrzymać napięcia i ciekawości zbliżyłam się jeszcze bardziej. Wtedy dostrzegłam ich
sylwetki. Stali na środku zniszczonej polanki, patrzyli się na siebie dumnie
wypinając pierś przed siebie. Z samego początku wzrok skierowałam na Naruto. Stwierdziłam,
że jest w dobrym stanie. Później mój wzrok spoczął na drugiej osobie. Ta była w
znacznie gorszym stanie. Potargane ubrania, zakrwawiona ręka, a także krew sącząca
się z jego oka.
Widząc tą drugą postać przelało się przeze mnie wiele
sprzecznych emocji. Jedna moja strona
cieszyła się i radowała na Jego widok. Druga natomiast skłaniała mnie do tego,
abym jak najszybciej pozbyła się ów osobnika. Wiedza na temat co wyczyniał w
przeszłości odrzucała mnie do tego stopnia, że mogłabym zwymiotować.
Stojąc na krawędzi cienia, czając się za drzewami, obserwowałam.
Młodzi mężczyźni stali dalej bez ruchu. Każdy z nich czekał
na ruch przeciwnika, jednak żaden nie kwapił się do jego wykonania. W końcu
czarnowłosy chłopak, zirytowany czekaniem, z pochwy umocowanej na jego biodrze,
wyciągnął katanę. Broń zabłysła w kontakcie ze słońcem, a raczej jego
promieniami. Mocniej pochwycił rękojeść i przygotował się do natarcia. Skumulował
czakrę w stopach i odbił się od podłoża.
Blondyn szybkim ruchem wyciągnął małego kunai’a i przyjął pozycję obronną. Dźwięk
ocieranego o siebie metalu rozszedł się po okolicy. Obydwoje ponownie
odskoczyli na bezpieczną odległość. Jednak tym razem, mieli zamiar spotkać się
w inny sposób. Każdy z nich formował pieczęci do odpowiedniej techniki. Przyjęli pozycję do ataku, lecz w
natarciu na siebie przerwała im drobna postać stojąca pomiędzy nimi.
Widząc identyczną sytuację,
jak sprzed lat, bez zastanowienie ruszyłam przed siebie. W momencie, gdy
ponownie mieli na siebie ruszyć, stanęłam pomiędzy nimi. Obrócona tyłem do
Naruto spoglądałam na osobę stojącą przede mną. Chwilowe oszołomnie właśnie schodziło
z jego twarzy. Spojrzał na moją osobę, a jego technika została
dezaktywowana. To samo zrobiła osoba za
moimi plecami.
-Sakura, oszalałaś? Przecież mówiłem Ci, że masz nie ruszać
się po za obręb bariery, tak ?- nie zwracałam uwagi na to co mówi. W danym
momencie potrafiłam tempo wpatrywać się
w osobę stojącą przede mną. Tak jak za pierwszym razem, gdy go ujrzałam, emocje
przelały się przez moje ciało. Wstrząsnął mną dreszcz.Rozłożone ręce opadły na
boki. A ja, nie kontrolując swoich ruchów, poruszyłam się w przód. Wykonywałam drobne
kroczki, nie dawały one żadnej wizualnej różnicy w moim położeniu. – Sakura?
Posuwałam się na przód. Czarnowłosy mężczyzna ponownie
wyciągnął katanę z pochwy, spiął mięśnie i ruszył w moim kierunku. Zatrzymałam się.
Stałam i bezczynnie czekałam na to co zaraz nastąpi. Przez ten krótki czas
mogłam podziwiać jego ciało wprawione w ruch, smoliste włosy i węglowe oczy, które
już po chwili zmaterializowały się kilka centymetrów przed moją twarzą.
Na szyi poczułam mocy, duszący uściski. Dłoniom uchwyciłam
nadgarstek oprawcy. Jednak nie po to by go odciągnąć. Chciałam po prostu go
poczuć. Otworzyłam buzię by zaczerpnąć powietrza. Wleciała go jednak mała ilość.
Za bardzo się tym nie przejęłam. Spokojna zwróciłam wzrok na przyjaciela. I wtedy
poczułam chłód jego miecza na mojej szyi. Moje oczy rozwarły się na moment, a
dłoń spoczywająca na jego kończynie, zacisnęła mocniej.
Przecież była
świadoma, że to nastąpi.
-Nie boję się.- chłopak zdezorientowany spojrzał na mnie.-
Nie boję się Ciebie. Nie boję się, także śmierci z Twojej ręki. Jeżeli to
sprawi, że choć trochę będziesz szczęśliwy, to nie lękam się tego.- jego dłoń
mocniej zacisnęła się wokół mojej szyi.-Chcę, abyś był szczęśliwy i zrobię
wszystko. Nawet mogę zginąć. Ale obiecaj, że po tym czego dokonasz będziesz
choć trochę szczęśliwy. Bo to jedyne, czego pragnę. Pragnę jedynie Twojego
szczęścia Sasuke.
Po wypowiedzeniu tych słów, chłopak cofnął dłoń w której
dzierżył miecze. Puścił, także moje gardło. Stanął naprzeciwko mnie, uniósł katanę.
Jej ostry szpikulec umieścił pod moją brodą. Czułam jak ostrze drażni moją
skórę. Wyczuwałam też mój lekko przyspieszony puls.
-A więc niech się stanie.- wypowiedziane słowa zadudniły mi w głowie. Wiedziałam, że zaraz
zginę, z ręki osoby, którą kochałam. Jednak ta myśl napawała mnie jakimś
dziwnym rodzajem szczęścia. Byłam szczęśliwa z faktu, że moja śmierć może
spełnić moje pragnienie. Uśmiechnęłam się.-Dziękuje Sakura.- a później słyszałam
już tylko rozpaczliwy krzyk Naruto.
***
Uff, to jest najdłuższy tekst jakikolwiek w życiu stworzyłam. Dobrnęłam do końca rozdziału. Przyznaję, że ja jestem zadowolona z tej notki. Zamieściłam w niej wszystko to co chciałam.
Korzystając z okazji chciałam bardzo serdecznie podziękować moim przyjaciółkom. Oli i Karolinie. To one jako pierwsze zostały poinformowane o mojej działalności. Dziękuje za Wasze słowa, które dodały mi bardzo, ale to bardzo dużo sił, by napisać ten rozdział. Przez Waszą "wiarę" we mnie zyskałam kolejny powód by pisać- muszę udowodnić Wam, że się nie wykruszę po dwóch rozdziałach. Kocham Was<3
Fajnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
Obserwujemy?
No, no...ciekawie się zapowiada. Wybrałaś sobie bardzo trudny temat, z powodu tego, że było już tak wiele blogów o świecie shinobi i prawie wszystko już zostało powiedziane w tym temacie. Ta ostatnia scena z tego rozdziału jest bardzo podobno do rozdziału z bloga Nikumu :) Nie żebym posądzała cię o plagiat, tylko mówię, że trudno jest być oryginalnym w tym temacie. Jednakże mam nadzieję, że ty wymyśliłaś coś nowatorskiego :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój styl. Gładko i miło się czytało twoje dość krótkie, ale ciekawe rozdziały. Zdradzę ci, że zyskałaś we mnie czytelniczkę. Niestety jak to ja, muszę się czegoś przyczepić. Znalazłam kilka błędów, zjedzonych literek. Każdemu się to zdarza.
Zastanawia mnie gdzie i dlaczego nasi bohaterowie się biją. Nigdzie nie wytłumaczyłaś tego. Wspomniałaś tylko o Sasuke, ale nie powiedziałaś czy on zaatakował Konohę, czy to Konoha zaatakowała jego. Postaraj się to wytłumaczyć w przyszłych rozdziałach. Taka mała rada ode mnie.
Czy Sasuke zabiję Sakurę? Pewnie nie, bo to chyba ona jest główną bohaterką, prawda? Jestem ciekawa, jak to rozwiniesz w drugim rozdziale. Będę go oczekiwać z niecierpliwością. Mam nadzieje, że ukarzę się już wkrótce :D
Pozdrawiam, Miliko.
(ss-zyjac-przeszloscia.blogspot.com)
PS. Mam prośbę. Wyłącz weryfikacje obrazkową, bo jest denerwująca:)
Ok, a więc lecimy od początku....
OdpowiedzUsuń"Sakura-chan, wiesz, że musisz zachować spokój i pozostać w obrębie pieczęci ? – ciepły głos przyjaciela przetoczył się przez gęste powietrze i dotarł do moich uszu." - Kiedy kończysz dialog nowym zdaniem, zaczynasz go z dużej litery. "Ciepły głos przyjaciela(...)" nie ma nic wspólnego ze sposobem, w jaki on mówił. Zupełnie inna sytuacja byłaby, gdybyś napisała " - powiedział przyjaciel ciepłym głosem".
"A z tego względu to o Nas dbano najbardziej." - Nie lepiej byłoby "Z tego względu najbardziej dbano o nas"? I znowu to, na co wcześniej zwróciłam uwagę. "nas" małą literką.
"Niewykluczone, że ktoś dziś nie wróci do domu." - zmiana czasu. Piszesz w przeszłym, prawda?
"-Tak Naruto, wiem. – zwróciłam twarz ku niemu i posłałam uśmiech." - Kochane przecinki. "- Tak, Naruto. Wiem. - Zwróciłam twarz ku(...)". Tak byłoby lepiej.
" Jego uśmiech, a do tego blond włosy i niebieskie oczy, sprawiały, że(...)" - "Jego uśmiech, a do tego blond włosy i niebieskie oczy sprawiały, że..." - Bez jednego przecinka ;)
"przechodziła na Ciebie po bliższym kontakcie. " - "ciebie". Nie używamy form grzecznościowych. Pamiętam, że kiedyś też to robiłam...
Są to rzeczy, które wyłapałam z pierwszych trzech akapitów. Proszę, nie przyjmij tego jako kąśliwych uwag lub mojej nieuprzejmości. Po prostu pragnę pomóc, a doskonale pamiętam, jak mi w ten sposób ukazywano moje potknięcia. Jako taką moją końcową radę, dam Ci pewną wskazówkę: poczytaj trochę o poprawności zapisu dialogów. Uwierz mi, wiele osób ma z tym problem, tak samo jak z interpunkcją. Ja, np. ciągle się uczę, dlatego poniekąd też nie powinnam zwracać Ci uwagi. Gomene~
Teraz może przejdę już do fabuły. Po pierwsze chciałam Ci pogratulować tego, w jak doskonały sposób udało Ci się oddać charaktery postaci. Naruto jest taki, jakiego znam i pamiętam z mangi, Sakura także, chociaż widzę, że nieco ją rozbudowałaś, jeśli chodzi o jej przemyślenia i uczucia. Zapewne nie było to łatwe zadanie. Sasuke także wydaje mi się dosyć podobny do oryginału, dlatego będę z ciekawością obserwować dalszy rozdział.
Co tam dalej... Acha, no właśnie... Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego niektóre rzeczy nie zostały wyjaśnione... Czyżbyś od razu przyjęła, że czytelnicy skojarzą wszystko z mangą? Otóż, kochana, najlepiej jest wszystko mieć na papierze, że tak to nazwę. Staraj się tłumaczyć wszystko, co ma nastąpić lub co już było, aby rozjaśnić sytuację.
Cóż, to tyle... Biorę się za następny rozdział.
Zakochałam się w Twoim opowiadaniu *.*! Jest wspaniały, taki trzymający w napięciu co się wydarzy dalej. A to jak Sakura chciała aby Sasuke ją zabił po to aby był szczęśliwy to aż nie mam słów jak to opisać <3333333 Wszystko jej po prostu wspaniałe :DD Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuń