niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 5



              Byłam zła, a ta złość prawie się ze mnie wylewała. Niespodziewany towarzysz na misji tak podniósł mi ciśnienie, że spowodowało to, że teraz podążałam kilka metrów przed towarzyszami, posyłając przekleństwa pod adresem nauczyciela. Co chwilę spoglądałam za siebie. Widziałam Naruto rozmawiającego z Hinatą i niczym nieprzejmującego się Kakshi’ego. Nie zważając na nic, szedł i czytał swoją książkę, jednak byłam świadoma tego, że jestem pod jego ciągłym nadzorem.

            Droga dłużyła się niemiłosiernie.  Zewsząd otaczał nas gęsty las i nic innego. Okolica była strasznie nudna, jednak czemu się dziwić, to w końcu las. Podróżowałoby mi się na pewno lepiej, gdybym odzywała się do przyjaciół. Ale nie, Sakura musiała pokazać, że jest zła na wszystko i na wszystkich.

- Sakura-san, postanowiliśmy zatrzymać się na krótki postój. – Zza pleców dobiegł mnie cichy i łagodny  głosik . Delikatnie wzdrygnęłam się na ten dźwięk. Po woli odwróciłam się za siebie, a moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz dziewczyny. Kątem oka dostrzegłam pozostałych uczestników wyprawy, którzy teraz albo spoczywali na ziemi, tutaj miałam na myśli starsze małżeństwo, które ochranialiśmy,  albo rozpalali ognisko. Na powrót  przeniosłam wzrok na dziewczynę i potaknęłam lekkim skinięciem głowy. Hinata uśmiechnęła się i zwinnym krokiem oddaliła się do miejsca naszego postoju. Stałam w tym samym miejscu jeszcze przez chwilę, po czym skierowałam się do reszty.

- Sakura, jak miło. – Kakashi zwrócił się do mnie w momencie, w którym zajęłam miejsce koło Naruto. Spojrzałam na niego tylko przelotnie i wyjęłam kanapkę z plecaka.

- Sakura-chan czemu jesteś taka przygnębiona, co ? -  Blondyn lekko szturchnął mnie łokciem. Spojrzałam na niego z pobłażliwym uśmieszkiem. Przełknęłam kęs kanapki znajdujący się w mojej buzi i przepiłam go wodą.

 - Coś ci się musi wydawać – miło odparłam i przeniosłam wzrok na szaro - włosego mężczyznę, który obecnie znajdował się pod drzewem rosnącym nieopodal. Badawczo spoglądał na moją osobę, jednak po chwili posłał mi serdeczny uśmiech spod maski tym samym mrużąc oczy. Po tym słychać było już jedynie paplaninę Naruto.

             Po godzinnym odpoczynku, Hinata podjęła decyzję o wznowieniu naszej wspólnej podróży. Kakashi i Naruto zajęli się uprzątnięciem miejsca naszego odpoczynku po czym wyruszyliśmy w dalszą drogę. W tym momencie przemieszczaliśmy się dwójkami, w razie jakiegoś niebezpieczeństwa. Ochraniana przez nas para podążała w środku, przed nimi kroczyli Naruto i Hinata, natomiast ja zmuszona byłam do podróżowania z byłym nauczycielem. Nie byłam zbytnio z tego zadowolona. Właśnie teraz on był jedyną osobą, z którą nie miałam najmniejszej ochoty przebywać, chociaż tak naprawdę nie był niczemu winien. To Tsunade knuła jakieś intrygi dotyczące mojej osoby. On był tu tylko po to, abym nie wyciągnęła jakiś niepotrzebny informacji z Naruto.

- Powiedz mi Sakura – Kakashi wesoło zagadnął. – Co tam u ciebie słychać, co ? Bo jakoś dawno nie mieliśmy okazji, żeby porozmawiać – zaśmiał się, ale bardziej do siebie niż do mnie. Przy tym podniósł głowę do góry i spoglądał na korony drzew. Bacznie go obserwowałam. Doszukiwałam się w jego wypowiedzi jakiejś kpiny lub czegoś na wzór tego, jednak niczego takie nie znalazłam.  Mój były nauczyciel po prostu chciał ze mną porozmawiać.

- Wszystko w porządku – odpowiedziałam zdawkowo. – A u ciebie sensei ? –Zadałam to pytanie jedynie po to , żeby nie wyjść na snobistyczną gówniarę. Kakashi ponownie przerzucił wzrok na mnie.

- Wszystko w jak najlepszym porządku. – Szkoda, że nie u mnie, pomyślałam. – Ładna dziś pogoda, prawda ? – Były nauczyciel zaczął zagadywać mnie jakimiś głupotami. Wtedy wpadłam na pomysł, który wydał się o wiele lepszy, niżeli wyciąganie informacji z Naruto. Spojrzałam na mężczyznę idącego obok i lekko uśmiechnęłam się do własnych myśli.

- Ach.. – głośno westchnęłam i podrapałam się po plecach. – Jestem wykończona. – Niby to mówiłam sama do siebie, jednak moim celem było zaciekawienie Kakasi’ego. I chyba mi się to udało, ponieważ spojrzał na mnie z zainteresowaniem w oczach; nawet schował do kieszeni zielonej kamizeli, książkę którą czytał.

- Sakura, przecież nie idziemy, aż tak długo. Po za tym chwilę temu mieliśmy godzinny postój, powinnaś być wypoczęta. – Teraz spoglądał na mnie karcącym, i jednocześnie , zatroskanym wzrokiem. Spojrzałam na niego niby to zaskoczona.

- Ach, nie, nie. Nie o to mi chodziło. – Spuściłam głowę na dół. – Po prostu męczy mnie ta sytuacja z Hokage i tym całym tajemniczym pobytem w szpitalu.. – Ostatni wyraz odrobinę przeciągnęłam, i obserwowałam reakcję nauczyciela spod, opadających na twarz, włosów. Mężczyzna lekko drgnął i odwrócił wzrok. – Ale jest jeden plus – powiedziałam bardziej entuzjastycznie, co spotkało się z ponowną uwagą siwo – włos ego. – Ty i reszta jesteście po mojej stronie. Co ważniejsze nie oszukujecie mnie. Tego bym naprawdę nie zniosła. – Mężczyzna spoglądał na moją twarz, która przybrana była w fałszywy, serdeczny uśmiech.  Mam nadzieję, że jest on wystarczający by nabrać Kakashi’ego.

            A wracając właśnie do niego.
 
           Szedł zaraz obok mnie wlepiając we mnie swoje, dość, zdziwione spojrzenie. Zauważyłam, że zaczął nerwowo zaciskać pięści, po chwili nawet jego wzrok stał się rozbiegany. Odwrócił twarz od mojej osoby i w tym momencie spoglądał wprost przed siebie. Prawie niezauważalnie przełknął ślinę zalegającą w gardle i cicho sapnął.  Przywdział na twarz tak samo fałszywy uśmiech jak mój, co rozpoznałam po  minimalnym poruszeniu się  maski, która okalała jego twarz.

- Tak, masz rację. – Mówił nieco nerwowo, jednak głos dalej był opanowany. – Bo najważniejsze jest, to żeby mieć przy sobie przyjaciół, którzy są z tobą szczerzy, a my wszyscy nimi jesteśmy.

            I właśnie tego mi było trzeba. Nerwowego zachowania nauczyciela i takiej odpowiedzi. Teraz byłam, więcej niż pewna, że wszyscy coś przede mną ukrywają. Dodatkową informacją było to, że ludzie określani mianem przyjaciół,  nimi nie byli.

             Nawet mój Naruto okazał się kłamcą i oszustem.  Tak więc zostałam sama z moimi problemami. Nie było takiej osoby, która mogłaby mi pomóc.

                       ***
 

              Do Wioski Piasku, która była naszym celem, dotarliśmy z kilku godzinnym opóźnieniem, przez co gdy przekraczaliśmy bramy było już dość ciemno. Jednak tak jak można się było tego spodziewać, czekał na nas oddział, który miał nas przetransportować do biura Kage.  W Sunagakure mieliśmy zatrzymać się na dwie noce, jednak w razie szybszej regeneracji, mogliśmy wrócić wcześniej.
                     
              Obecnym Kage, był nasz dawny znajomy, przyjaciel Naruto, Gaara. Wspominam go niezbyt przyjemnie, lecz z opowiadań Naruto słyszałam, że bardzo się zmienił. I to na lepsze.  Gaare mogłam porównać do Sasuek. Też był nieczułym, oschłym i samolubnym człowiekiem. Gdy widziałam go walczącego, napawał mnie takim strachem i odrazą do jego osoby, że nawet teraz, idąc w asyście oddziały wioski i z przyjaciółmi, odczuwałam lekki niepokój co do tego spotkania. Jednak myślę, że będzie ono krótkie. Hinata zda raport, później zostaną przydzielone nam pokoje i się do nich rozejdziemy.

- Kazekage-sama, państwo Shun wraz z eskortą z Konohy, już są – idąca przed nami sekretarka bez pukania weszła do gabinetu, nas natomiast przed drzwiami zatrzymał jeden z jonin’ów.

- Niech wejdą – Po pokoju, jak i po korytarzu, rozlał się donośny głos kage. Po usłyszeniu pozwolenia, ochraniane prze nas małżeństwo weszło do środka.  Ja weszłam ostania zamykając cicho za sobą drzwi. Szybko obleciałam uważnym wzrokiem gabinet, w którym się znajdowaliśmy, chłonąc jak gąbka wodę, każdy szczegół. Pomieszczenie było przyjemnie, w ciepłych barwach. Znajdowało się w nim mnóstwo regałów z przeróżnymi książkami i zwojami ; niedaleko nich stała kanapa wraz z małym stolikiem z lampką. Ogromne dębowe biurko zajmowało centralne miejsce w pokoju. W przeciwieństwie do biurka naszej Hokage, to było nieskazitelnie czyste; znajdowały się na nim niezbędne rzeczy; a przede wszystkim nie było zawalone papierzyskami. Później mój wzrok spoczął na sylwetce zajmującą krzesełko za meblem. Wyprostowana, męska postawa, czerwone włosy ułożone w nieładzie i turkusowe oczy podkreślone czarną obwolutą. Tak właśnie prezentował się Kazekage Wioski Piasku.


- Garaa! – Rozległ się głośny krzyk blondyna. Chłopak wyrwał się przed szereg i niemal przeskoczył biurko witając się serdecznie z przyjacielem.  – Chłopie, jak ja cię dawno nie widziałem. – Z uśmiechem na twarzy mierzył wzrokiem swojego rówieśnika. Ten tylko lekko się uśmiechał. – Widzę, że się nieźle tutaj dorobiłeś, co ?

- Tak Naruto, jednak prosiłbym żebyś jak na razie wrócił na poprzednie miejsce – odpowiedział nieco rozbawiony. – Tak więc załatwmy na początku sprawy formalne, a później przejdziemy do rozmów prywatnych. – Na powrót zajął miejsce za biurkiem i poprosił, aby Hinata zdała raport z misji.
Po wypełnieniu wszystkich papierów małżeństwo zostało odprowadzone do domu, a my w dalszym ciągu przebywaliśmy w biurze Gaary. Teraz razem z Naruto prowadził jakąś zaciętą rozmowę. Chwilami słyszałam ich głośne śmiechy, jednak za bardzo nie interesowałam się ich przyjacielską pogawędką. Teraz jedyne o czym myślałam, to udanie się do tymczasowego pokoju, wzięcie ciepłego prysznica i położenie się do łóżka. Mimo wszystko, potwierdzenie wiadomości, o tym że jestem oszukiwana przez najbliższych, nie było czymś łatwym do przyjęcia. Tym bardziej, gdy człowiek w głębi siebie ma nadzieję, że wszystkie jego przypuszczenia są jakąś pomyłką, jego zwykłymi przewidzeniami. Jednak rzeczywistość była brutalna, rzuca nam kłody pod nogi, których czasem nie potrafimy przeskoczyć. Moją kłodą było pogodzenie się z utratą wszystkiego i wszystkich.

- Sakura-chan, zbieramy się. – Dobiegł do mnie głos Naruto. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i uprzejmie podziękowaliśmy za udzieloną gościnę. Pokoje były przydzielone tak jak każdy by się tego spodziewał. Ja dzieliłam go z Hinatą, a Naruto z Kakashi’m. Wraz z dziewczyną skierowałyśmy się pod wyznaczony adres i odnalazłyśmy nasz, tymczasowy pokój. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się przytulny, dwuosobowy pokoik.  Z naszymi małymi i podręcznymi bagażami weszłyśmy się do pomieszczenia, i od razu rzuciłyśmy się na łóżka. Leżałyśmy tak chwilę w ciszy, gdy usłyszałam głos dziewczyny.

- Sakura,  pójdę się wykąpać i się położę. Mimo wszystko jestem padnięta – powiedziała miło i po chwili zniknęła za drzwiami od łazienki.

           Leżałam jeszcze chwilę na posłaniu, po czym podniosłam się i wypakowałam potrzebne rzeczy do kąpieli. Po wykonaniu tej czynności skierowałam się do okna, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Otworzyłam je na oścież i minimalnie się wychyliłam. Spoglądałam teraz na uroczo oświetlony budynek Kazekage, który majaczył w oddali.  Nagle usłyszałam cichy szelest pod oknem. Mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze, więc żeby cokolwiek zobaczyć lub usłyszeć nie było żadnym problemem. Tym bardziej, że byłam shinobi. Wytężyłam wzrok i koło dużego drzewa dostrzegłam zarys znanej mi postaci. Przemieszczała się ona cicho, zwinnie i szybko. Nie zastanawiając się nad niczym zgrabnie wyskoczyłam prze okno i puściłam się biegiem za ów osobnikiem.

            W tym momencie biegłam przed siebie, nie zważając, na raniące moją skórę, małe gałązki. Najważniejsze było teraz to abym dowiedziała się, gdzie i w jakim celu zmierzał mężczyzna.

                  ***

Noo.. Rozdział krótki i beznadziejny. Znowu zrobiłam sobie ogromną przerwę.. Tym razem nie mam nic na usprawiedliwienie ;_; Postaram się ( postaram, nie obiecują, bo z moich obietnic g*wno wychodzi ) żeby rozdziały pisały się szybciej. I żeby były dłuższe. I lepsze.
Tak więc zachęcam do czytania i komentowania. Mimo wszystko nawet słowa krytyki dodają energii i CHĘCI do dalszego pisania ^^
Życzę miłych snów, niech Wam się przyśni Boski Sasuke *.*
Branoc ! ;3

9 komentarzy:

  1. Niech się przyśni, oj... niech się to ziści *_*
    Długo czekałam na nowy rozdział, nie powiem ale co ja będę mówić, sama nie mam prawa narzekać bo i nie jestem lepsza ;)
    Ciekawi mnie za kim pognała Sakura, może za Kaszalotem? wtedy bym się nie zdziwiła bo w sumie stawiam właśnie na jego osobę. Okropnie mnie ciekawi co się kryje pod tą zawoalowaną imitacją przyjaźni bo muszę przyznać że zdanie "Dodatkową informacją było to, że ludzie określani mianem przyjaciół, nimi nie byli." napawa chęcią odkrycia natychmiast wszystkich kart tej tajemnicy która wszyscy przed Sakurą ukrywają. Uważam że to ostro niesprawiedliwe ukrywać przed nią coś co może mieć na nią ogromny wpływ, bo to napawa ją przeogromnym zwątpieniem do drugiego człowieka, a w końcu może się to wszystko obrócić przeciwko im wszystkim. Bo utrata zaufania może zrobić z człowiekiem różne rzeczy...
    Życzę cały wagon weny i czekam na rozdział 6 :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba :D Sakura zawiodła się na wszystkich więc nie zdziwiłabym się gdyby np odeszła z wioski... Poza tym ciekawa jestem kim jest mężczyzna za którym poszła... Może wreszcie dowie się czegoś więcej?

    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :)
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam te opowiadani przypadkowo i nie żałuje bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z gory sory za brak polskich liter (tel.) A wiec do rzeczy. Przybylam, przeczytalam i nie zaluje :D Bardzo mi sie podoba twoje opowiadanie i jestem ciekawa co bedzie sie dzialo dalej. A wiec obwieszczam, ze bd odwiedzac twojego bloga. Ponad to bardzo podoba mi sie twoj styl pisania ^^ . Aczkolwiek troche zbyt duzo opisu jak dla mnie. Ale to wynagradza naprawde dobry styl pisania wiec poza tym nie mam zadnych zastrzezen. Mam nadzieje ze dosc czesto bedziesz wrzucac notki (zebys tylko nie porzucila tego bloga!) Korzystajac z okazji chcialabym rowniez zaprosic na mojego bloga :) http://mizuki-to-hao.blogspot.com/ to tyle z mojej strony. Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry... dodalam link do bloga w kom. Nie zauwazylam zakladki spam xd mam nadzieje ze wybaczysz :D

      Usuń
  5. Cześć, trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, ale muszę przyznać, że jak zaczęłam go czytać, to wręcz zakochałam się w Twoim stylu pisania xD Masz do tego wielki talent! Wszystko tu jest idealne. Opisy, dialogi, pomysł, a nawet szablon na bloga. Z pewnością dodam Cię do obserwujących, bo zaczarowałaś mnie swoim opowiadaniem *.*

    Co do fabuły, to chyba wiem co ukrywają przed Sakurą jej najbliżsi. Czyżby jej domniemana "śmierć" to było genjutsu? Chociaż Naruto też to widział, więc coś mi tu się nie zgadza... Mam nadzieję, że wyjaśnisz to w następnych notkach :) A tajemniczą osobą według mnie jest Kakashi, może ma jakąś tajną misję do wykonania? Sama nie wiem xD

    W obecnej chwili zostaje Twoją fanką i czekam na więcej. Mam nadzieję, że wena Cię nie opuści i czym prędzej pojawi się kolejna notka :D Zapraszam też do siebie, ale to w dziale SPAM.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie jest rozdział!?
    Gdzie jest rozdział!?
    Luce zaczynam się niecierpliwić!
    Mam nadzieję że rozdział się piszę, bo jak nie... to marny twój los moja kochana :*
    Ale co by cię długo nie straszyć to ci powiem, co ci powiem że, czas najwyższy podpiąć kabelki i się sztachnąć elektrodą, a rozdział ruszy do przodu z pewnością :D
    Weny, wenki i motywacji do dalszego działania moja droga :*

    OdpowiedzUsuń
  7. DAWAĆ KOLEJNY ROZDZIAŁ! Kończysz tak tajemniczo, że aż mnie "napalasz" na dalsze notki XD. Rozdział w cale nie był beznadziejny, wręcz przeciwnie podobał mi sie bardzo. Współczuję Sakurze. Wszyscy ją okłamują, i biedna nawet nie wie, że dla jej dobra. Ach ten Kakashi, on zawsze czyta ta książeczkę *O*. Jestem ciekawa kim jest ten mężczyzna :D. I mam nadzieję, że za niedługo ukarze się Sasuke, jak i kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :3
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  8. Luce!!! Do jasnej ******* gdzie Cię wcieło?! Co ty sobie myślisz?! Że ile ja mam czekać na rozdział 6?! Spinaj kable i pisu pisu bo jak nie... to będzie lanie po dupie, za przeproszeniem.

    OdpowiedzUsuń